„A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego”.
Widzimy dziś reakcję na wypowiedzi Jezusa w Jego rodzinnym Nazarecie. Najpierw jest jakiś rodzaj potwierdzenia, fascynacji i zadziwienia wobec „słów pełnych wdzięku”, a dosłownie „słów łaski”. Był to jednak słomiany ogień. Już chwilę potem pojawia się zwątpienie. Czy to możliwe, by syn cieśli, którego dobrze znali, mówił w taki sposób? Ziarno słowa zostało zasiane, lecz ledwo wzeszło, od razu zostało zduszone przez wątpliwości. Czy nie podobnie bywa u nas? Jakie piękne kazanie i sporo w nim racji. No ale to tylko kazanie, taki zwykły wikary, a w ogóle to przecież pamiętamy wyprawy krzyżowe i inkwizycję. Zły często posługuje się podejrzliwością, uprzedzeniami. On wie, że najważniejsze to nie dopuścić, by „słowo łaski” zapuściło w nas korzenie.