Czy to, że hasło „Bóg jest miłością” wyssaliśmy z mlekiem matki, nie jest dla nas – paradoksalnie – jakimś przekleństwem?
– Niektórzy wyssali je z mlekiem matki, do innych to słowo musiało dotrzeć poprzez zawirowania, cierpienie, poplątane ścieżki. Jako dziecko sama próbowałam dotrzeć do sedna wiary. Pamiętam jedno takie zdarzenie, a właściwie zderzenie z prawdą. Byłam jedenastoletnią dziewczynką, stałam przy oknie w moim pokoju i dekorowałam je, bo akurat w naszej parafii trwało nawiedzenie obrazu jasnogórskiego. Stanęłam w oknie i w całej swojej bezradności wypaliłam prosto z mostu: „Panie Boże, czy Ty w ogóle istniejesz?”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz