Maria Magdalena jest pierwsza przy grobie Jezusa w niedzielny poranek. Dlaczego właśnie ona? Może dlatego, że była pod krzyżem z Jezusem do końca. Jedno jest pewne – ona nadal Go kocha.
Miłość jest silniejsza niż śmierć. Maria przyszła dokończyć pogrzebowe obrzędy przerwane z powodu szabatu, ale ważniejsze jest to, że chce być blisko Jezusa, raz jeszcze pożegnać się z Nim, wypłakać się, wyżalić. Grób jest znakiem pamięci, ale także znakiem nadziei na życie w innym wymiarze. Dlatego Kościół nie popiera kremacji, ale zachęca do chowania ze czcią ciała ludzkiego. Nieraz ludzie przepadają bez wieści, giną na wojnie czy w lotniczych wypadkach – wtedy ich bliskim jest podwójnie ciężko, bo nie mają grobu, by tam pójść jak Maria Magdalena. Chodzimy na groby, bo kochamy nadal tych, którzy odeszli, tęsknimy za nimi. Nie godzimy się z ich śmiercią. I słusznie. Kto kocha, ten pragnie, by kochana osoba była zawsze blisko, by nie umarła, by żyła wiecznie. Tak samo działa miłość Boga. Ona też chce dać nam wieczność. I ona ma taką moc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz