„Ja jestem dobrym pasterzem”. Tak mówi o sobie Jezus. Aby przyjąć Go jako swojego pasterza, trzeba uznać swój owczy „status”. Zgodzić się z tym, że sam nie dam rady przejść dobrze przez życie.
Potrzebuję przewodnika, opiekuna, nauczyciela, kogoś, kto mnie wyciągnie z kłopotów, opatrzy rany. Przekaz, który płynie ze świata, nie sprzyja odkryciu w sobie zagubionej owcy. Słyszymy przesłanie dokładnie odwrotne: szukaj siebie, uwierz w siebie, słuchaj siebie, realizuj swoje pragnienia, masz prawo do szczęścia. I dalej: bądź dojrzały, czyli odrzuć rady pasterzy, bo sam wiesz, co jest dla ciebie dobre; nie pozwól sobą manipulować, wyrwij się z wszelkich zależności, sam decyduj o swoim życiu. Chór wilków, który głośno wyśpiewuje takie melodie, mruczy pod nosem: „Owieczko, będziesz nasza”. Im nie chodzi bowiem wcale o szczęście owiec, ale o to, że taka wyemancypowana spod opieki pasterza owca jest łatwym łupem. Będzie tańczyć tak, jak jej zagrają, przekonana, że jest wolna i sama tak wybrała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz