„Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy”.
To zagajenie Jakuba i Jana brzmi bardzo zwyczajnie. To normalne, że prosimy przyjaciela o pomoc. Prosimy także Boga w modlitwie o różne dary. Nie ma w tym nic złego. Kiedy jednak treść prośby obu braci zostaje ujawniona, mamy ochotę oburzyć się na Jakuba i Jana tak samo, jak to zrobili ich kamraci. Chłopakom ewidentnie uderzyła woda sodowa do głowy. Marzą o wielkości, o sławie, o chwale. Owszem, ale zauważmy, że wiążą swoją przyszłość i karierę z Jezusem. Może tak bardzo kochają Pana, że chcą widzieć siebie na liście Jego przyjaciół na pierwszych miejscach? Może więc nie trzeba ich zbyt ostro oceniać. A jakie są moje pragnienia? Każdy z nas, na swój sposób, marzy o wielkości. Chce być kimś, chce coś znaczyć, coś osiągnąć, chce być u kogoś na pierwszym miejscu. W tym nie ma nic złego. Czy wiążę moje najgłębsze pragnienia z Jezusem, czy marzę o miejscu w niebie obok Niego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz