„Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara…”
Po co ta wyliczanka władców, począwszy od rzymskiego Cezara, a skończywszy na kapłanach świątyni jerozolimskiej? Po pierwsze – po to, by historię zbawienia osadzić w realiach historycznych. Bóg nie działa w zaświatach, ale w konkretnych okolicznościach, a więc także tu i teraz. Po drugie – po to, by pokazać, że Bóg sprawuje władzę nad światem w inny sposób niż politycy. Sam wybiera ludzi, do których kieruje słowo posłannictwa. Prorocy nieraz bywali w konflikcie z władzą, ponieważ są zawsze znakiem władzy większej, nie z tego świata. Głos Boga bardziej słychać na pustyni niż na salonach władców. Adwent przeżywamy w czasie potężnych niepokojów. Putin, Obama, Hollande i inni przeminą, tak jak przeminęli Tyberiusz, Piłat czy Herod. A słowo Boże jest wciąż kierowane do człowieka. Słychać go na pustyni, czyli daleko od zgiełku polityki i mediów. Adwent jest zaproszeniem, by taką „swoją” pustynię odnaleźć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz