Wielkość Jana jest w tym, że on sam zachęca ich do tej zmiany, wskazując na nauczyciela większego od siebie. Od strony emocjonalnej takie zmiany kosztują wiele (i nauczyciela, i ucznia), ale bywają niezbędne. Każdy z nas bywa i nauczycielem, i uczniem. Od Jana możemy się uczyć mądrej zgody na wypuszczanie w świat swoich uczniów, co jest rzeczą trudną dla wielu rodziców. Każdy z nas jest też jakoś uczniem. Pytanie tylko, kto jest moim nauczycielem. Celebryci, politycy, doradcy z psychologicznych rubryk w gazetach, internet? Czy uznaję Jezusa Chrystusa nauczającego w Kościele za mojego nauczyciela? Czy chcę być uczniem w Jego szkole?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz