Żydzi unikali wymawiania imienia Boga z szacunku i nabożnej czci. „Przyjdź królestwo Twoje” – powtarzamy codziennie. Przyzywamy w ten sposób panowania Boga nad światem i nad moim życiem. Uznajemy Jego władzę. W Chrystusie przychodzi do nas to królestwo, objawia się niezwykle pokorny styl Bożej władzy. On, będąc Nauczycielem i Panem, umywa nogi „poddanym”, przebacza nieprawości, kocha tak bardzo, że oddaje życie. Tej władzy nie trzeba się bać, poddanie się jej przynosi wyzwolenie.
"Dopóki żyje na świecie choćby jeden człowiek, który nie zna Jezusa Chrystusa nie wolno Ci spocząć" bł. Franciszek od Krzyża, Założyciel Salwatorianów
niedziela
XVII NIEDZIELA ZWYKŁA
Mateusz używa pojęcia „Królestwo niebieskie”. „Niebo” jest tu terminem nie tyle oznaczającym zaświaty, co zastępującym imię Boże.
Żydzi unikali wymawiania imienia Boga z szacunku i nabożnej czci. „Przyjdź królestwo Twoje” – powtarzamy codziennie. Przyzywamy w ten sposób panowania Boga nad światem i nad moim życiem. Uznajemy Jego władzę. W Chrystusie przychodzi do nas to królestwo, objawia się niezwykle pokorny styl Bożej władzy. On, będąc Nauczycielem i Panem, umywa nogi „poddanym”, przebacza nieprawości, kocha tak bardzo, że oddaje życie. Tej władzy nie trzeba się bać, poddanie się jej przynosi wyzwolenie.
Żydzi unikali wymawiania imienia Boga z szacunku i nabożnej czci. „Przyjdź królestwo Twoje” – powtarzamy codziennie. Przyzywamy w ten sposób panowania Boga nad światem i nad moim życiem. Uznajemy Jego władzę. W Chrystusie przychodzi do nas to królestwo, objawia się niezwykle pokorny styl Bożej władzy. On, będąc Nauczycielem i Panem, umywa nogi „poddanym”, przebacza nieprawości, kocha tak bardzo, że oddaje życie. Tej władzy nie trzeba się bać, poddanie się jej przynosi wyzwolenie.
XVI NIEDZIELA ZWYKŁA
Podstawowym tematem nauczania Jezusa jest królestwo Boże. Co to właściwie jest? To duchowa ojczyzna, wspólnota serc uznających panowanie (królowanie) Boga. Królestwo Boże dojrzewa w dziejach, jego zaczynem jest Kościół. Jezus mówi o tym, posługując się obrazami zaczerpniętymi z życia codziennego.
Często powracają motywy ziarna, siania, zaczynu. Poddawanie życia Bogu to proces rozciągnięty w czasie. To także jakaś niewiadoma, rodzaj niepewności, który towarzyszy rolnikowi lub gospodyni. Czy ziarno wyrośnie? Czy ciasto się uda? Czy nie jest tak ze wszystkimi ważnymi sprawami w życiu? Czy ta miłość dojrzeje, czy będzie z niej udane małżeństwo, rodzina? Czy to powołanie się rozwinie i nie zmarnuje? Czy ta parafia stanie się żywą wspólnotą? Czy moja krwawica da coś trwałego, sensownego innym? A dzieci? Co z nich wyrośnie? Stale żyjemy nadzieją i trwogą, spoglądając w przyszłość. Im bardziej oddajemy Bogu przyszłość, tym spokojniejsi jesteśmy.
XV NIEDZIELA ZWYKŁA
„Oto siewca wyszedł siać”.
W tej przypowieści są trzy elementy: siewca, ziarno i gleba. Siewcą jest sam Chrystus, który głosi Dobrą Nowinę. Uderza hojność, wręcz rozrzutność siewcy, nie zastanawiającego się nad tym, jakiej jakości jest ziemia. Sieje, gdzie się da. Bóg nie kalkuluje. On sam jest niewyczerpanym źródłem łaski, której udziela obficie. Można kontemplować tę hojność Boga. Ale jest tu także ukryta podpowiedź dla wszystkich, którzy głoszą dziś słowo Boże w Kościele. Nie trzeba specjalnych strategii, wystarczy przepowiadać niezafałszowaną Ewangelię. Wszystkim, zawsze i wszędzie. W niej są ukryte prawda, miłość, życie.
XIV NIEDZIELA ZWYKŁA
„Objawiłeś prostaczkom”. Dosłownie „tym, którzy są jak małe dzieci”.
Małe dziecko wierzy na słowo. Ma zaufanie do rodziców. Zadaje pytania, ale z ciekawości, z chęci poznania, a nie po to, by kwestionować. Jezus wskazuje na relację Ojca i Syna jako na idealny model sytuacji, w której dokonuje się najgłębsze poznanie. Miłość jest tu kluczem. Ona poszerza rozum, pozwala zejść na najgłębszy poziom prawdy. (Miłość, nie zakochanie! Zakochanie często odbiera rozum). Dotyczy to zarówno ludzi, jak i Boga. Dziecko wie, że jego życie pochodzi od rodziców. Uznaje w naturalny sposób ich autorytet. Tylko jeśli uznam siebie za syna lub córkę Ojca w niebie, mam szansę Go poznać. Im więcej będzie we mnie Bożego dziecka, tym lepiej poznam Boga. Mamy dziś z tym spory problem. Sporo w nas buntu, sceptycyzmu, kwestionowania, wątpliwości. Wmawiają nam dzisiejsi „mądrzy i roztropni”, że dojrzałość polega na buntowaniu się, na odrzucaniu wszelkiego „jarzma”, czyli ograniczenia i trudu. Tymczasem największą mądrością jest uznać siebie za dziecko Najwyższego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)