„Idź i upomnij go”.
Kiedy ktoś wyrządza nam jakąś krzywdę, chętniej opowiemy o tym innym ludziom niż jemu samemu. Łatwiej poużalać się nad sobą przed innymi, poszukać potwierdzenia, że racja jest po naszej stronie, niż spojrzeć w oczy krzywdzicielowi. Braterskie upomnienie nie jest łatwe. Wymaga odwagi i miłości do upominanej osoby, także pokory. Celem jest „pozyskanie” brata, a nie postawienie na swoim, udowodnienie swoich racji. Nasza intencja musi być czysta. Mamy skłonność do popadania w przesadę: albo w stronę „no, to ja mu teraz tak powiem, że pójdzie mu w pięty” albo „ja go nie będę nawracał, zacisnę zęby, będę milczał, aż zrozumie”. Warto odnieść to wezwanie Jezusa do konkretnych sytuacji np. w małżeństwie. Napomnienie męża, żony… To może być czasem bardzo trudne. Ale im dłużej się zwleka z nazwaniem po imieniu krzywdy, którą się odczuwa, tym gorzej. Milczenie w sytuacji konfliktowej nie jest neutralne. Może być odebrane jako agresja, jako skreślenie z listy bliskich osób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz