„Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”.
Cierpienie kobiety nie było tylko natury fizycznej. Prawo Mojżeszowe mówiło, że upływ krwi czyni kobietę nieczystą. Nie mogła ona uczestniczyć w kulcie, nie wolno jej było nikogo dotykać, bo to powodowało „przekazanie” rytualnej nieczystości. Miała za sobą długich 12 lat cierpienia fizycznego i dodatkowo tego spowodowanego wykluczeniem, samotnością, napiętnowaniem. Do tego jeszcze ból zdany przez lekarzy, utrata majątku. Kobieta decyduje się na rzecz naganną z punktu widzenia prawa żydowskiego. Chce dotknąć dyskretnie choć szaty Jezusa. Wierzy, że dzięki Niemu może zostać uleczona. Ale nie ma odwagi prosić o to wprost. Ryzykuje, stawia wszystko na jedną kartę. W wierze jest ryzyko, jest decyzja postawienia na moc Boga. Trzeba wierzyć i podjąć konkretne kroki, pokonać lęk. Trzeba dotknąć choć płaszcza Jezusa. My też nie możemy dotknąć samego Jezusa. Jego „płaszczem” jest dziś Kościół, są sakramenty. Przez ich pośrednictwo przychodzi łaska uleczenia. Trzeba tylko dotknąć z wiarą. Osobiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz