„Wyszedł na górę, aby się modlić”.
Tylko ewangelista Łukasz zwraca uwagę na ten szczegół, a mianowicie, że przemienienie miało miejsce podczas modlitwy. „Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił…”. Jezus modli się jako człowiek i jako odwieczny Syn Ojca. Odsłania się tutaj coś z tajemnicy Boga w Trójcy. Jezus chce nas wprowadzić w tę intymną relację miłości, która jest w samym Bogu. Sednem życia osobowego nie jest samotność, ale więź, odniesienie, związek, spotkanie, rozmowa z Innym. Bycie razem, bycie ze sobą i dla siebie. Twarz człowieka zwrócona ku Bogu zaczyna się odmieniać, świeci jakimś nieziemskim światłem. W Wielkim Poście mamy odkryć potęgę modlitwy. Czy zwróciliście uwagę na twarze ludzi rozmodlonych? Święty Jan Paweł II czy mała Tereska – klasyka. Ale na przykład zakonnice. Mam w pamięci wzrok pewnej karmelitanki. W jej oczach był blask, ale też jakaś pokora, skromność, mądrość i niewinność zarazem. Coś z dziecka. Kiedy się modlimy, stajemy się dziećmi Ojca. Jezus, odwieczne Dziecko, uczy nas dziecięcości. Nie w znaczeniu niedojrzałości, ale relacji do Boga, w której są zależność, bliskość, ciepło, bezpieczeństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz