"Dopóki żyje na świecie choćby jeden człowiek, który nie zna Jezusa Chrystusa nie wolno Ci spocząć" bł. Franciszek od Krzyża, Założyciel Salwatorianów

niedziela

XVII NIEDZIELA ZWYKŁA

„Panie, naucz nas się modlić…”. Ta prośba ucznia zrodziła się pod wpływem widoku modlącego się Jezusa. Ewangelie często mówią o tym, że Jezus się modlił.
1 Co takiego zobaczył ów uczeń, że poprosił Jezusa o lekcję modlitwy? O Mojżeszu schodzącym z góry Synaj po spotkaniu z Bogiem napisano, że jego twarz promieniowała. Ludzie modlący się stają się wręcz fizycznie piękniejsi, odbijają w sobie Boże światło. Aby się modlić, trzeba tego mocno chcieć. I, co ważne, zgodzić się z tym, że trzeba się tego uczyć. Modlitwa jest sztuką, tak samo jak miłość, której trzeba się uczyć całe życie. Czasem wydaje się nam, że już potrafimy, ale przychodzą momenty, że cała nauka jakby na nic. „Panie, naucz mnie modlić się”.

XVI NIEDZIELA ZWYKŁA

„Maria siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie”. To obraz człowieka zasłuchanego w słowo Boże. Żeby usłyszeć Boga, trzeba usiąść, zatrzymać się, uspokoić. „Usiąść u nóg Pana” oznacza postawę pokory i posłuszeństwa, uznania większego autorytetu. Uczymy się słuchać Boga, słuchając człowieka. Niby to takie proste, a jednak podstawowym powodem konfliktów między ludźmi jest brak słuchania. Chodzi o to, by nie tylko rozumieć sens wyrazów i zdań, ale by słuchać sercem. Bo słowa to nie tylko komunikowanie treści, ale sposób budowania więzi, wyrażania troski, szacunku, ostatecznie miłości. Patrząc na zasłuchaną Martę, warto zrobić rachunek sumienia ze słuchania. Jak słucham moich bliskich, przyjaciół i wreszcie – Boga? Kiedy ostatnio siadłem u Jego stóp i dałem Mu szansę, by do mnie przemówił?


XV NIEDZIELA ZWYKŁA

„Nauczycielu, co mam czynić…?”. 

No właśnie, co? Pytamy dokładnie tak samo siebie, innych, Boga? To prawda, są sytuacje, kiedy wybór nie jest oczywisty, kiedy nie wiemy, gdzie jest zło, a gdzie dobro. Ale często w tego typu hamletyzujących pytaniach więcej jest pustej retoryki i unikania odpowiedzi niż rzeczywistego szukania Bożej woli. Miłość doskonale podpowiada nam, co należy czynić. Przebaczyć, trwać w wierności, zaczynać od nowa, umierać dla siebie, godzić się na ograniczenie, zależność, służbę, nieść krzyż. Wiemy najczęściej, co mamy czynić, tylko lękamy się pójść tą drogą. Bo kuszą nas drogi łatwiejsze, prostsze, obiecujące więcej szczęścia. Więc wolimy teoretyzować, dyskutować, rozważać. Byle tylko nie działać i uspokoić wyrzuty sumienia, że przecież się zastanawiam.

sobota

XIV NIEDZIELA ZWYKŁA

„Wysłał ich przed sobą”. Jak to zdanie odnieść do siebie?
Na dwa sposoby. Po pierwsze – jestem tym, do kogo Jezus posyła uczniów, aby obwieszczali, że sam On chce do mnie przyjść. Kto był takim wysłannikiem w ostatnich dniach, miesiącach? Jak go przyjąłem? Po drugie, ja sam też jestem wysłany jako „robotnik” tego żniwa. Nie mam wcale udawać Mesjasza, mam Go zapowiadać, poprzedzać, przygotowywać do spotkania z Nim, dzwonić, pukać do drzwi i wołać „Jezus chce przyjść do ciebie”. 2 Czy nie zagubiliśmy jako Kościół poczucia misji? Papież Franciszek powiada: „Musimy unikać duchowej choroby Kościoła zamykającego się w swoim kręgu.